Opublikowano

Justin K Broadrick i jego piekielna muzyka

Na kwietniową okładkę, kultowego magazynu The Wire, trafił pan Justin K Broadrick. W środku prawdziwa uczta dla fanów Napalm Death, Godflesh czy Jesu – wywiad i omówienie najważniejszych płyt artysty.

Napalm Death – Scum LP

»Scum« to debiutancki album brytyjskiego zespołu grindcore Napalm Death z 1987 roku. Jest uważany za jeden z najważniejszych albumów tego gatunku. Justin K Broadrick i koledzy, rozwalili wtedy system. Grali krótko, szybko, głośno i na temat. dramatyczny atak dźwiękowy na uszy powalił wielu. Miałem okazję zobaczyć Napalm Death – na żywo – niezapomniane przeżycie.

Wkład Broadricka w kamień milowy w muzyce ekstremalnej, jest znaczący. Dołączył do zespołu w 1985 roku. W momencie w którym grupa skupiła się na najwyższym dostępnym tempie hardcore punk i wyzwaniu, by go przyćmić. LP Scum z 28 utworami, pierwsza formalnie wydana muzyka Napalm Death, był nieoczekiwanym hitem na listach przebojów indie. Wskazywało to, że publiczność na taką muzyka była większa, niż ktokolwiek sobie wyobraża. Broadrick występuje tylko na pierwszej stronie, obok wokalisty/basisty Nicholasa Bullena i perkusisty Micka Harrisa – ich 12 piosenek nagranych w 1986 roku zawiera pojedynczy wokal dla gitarzysty „Polluted Minds” oraz ponure, stonowane riffy.

Napalm Death – Scum

Godflesh – Streetcleaner LP

Godflesh to pionierski industrial metalowy projekt byłego Justina K Broadricka.

Przełomowy debiutancki album »Street Cleaner« zawiera 10 klimatycznych i minimalistycznych industrialno-metalowych utworów, które zdefiniowały gatunek i postawiły zespół w lidze z takimi zespołami jak Ministry czy Type O Negative.

Warto przeczytać co mówi o muzyce Goodflesh, jej główny twórca:

„Łatwo jest pomyśleć, że muzyka tak dusząca jak Godflesh musi być usiana mizantropią. Ale chociaż można to zinterpretować jako celowo szokujące i zewnętrznie agresywne, poszukaj trochę głębiej i odkryjesz, że horror zawarty w pracy jest podobny do terapii, sposobu na okradanie demonów z ich mocy poprzez nazywanie ich. Jak stwierdza Marie Thompson w swojej książce Beyond Unwanted Sound, hałas może mieć pozytywne skutki, a przemyślenia Broadricka na ten temat zgadzają się z tą perspektywą.

„Piękno muzyki to dla mnie nie tylko transcendencja, ale wydaje się, że uczestniczy się w magicznym procesie. Jest coś niewidzialnego, coś, czego nigdy nie potrafię wyartykułować. I to jest dla mnie piękne. Ironia polega na tym, że nie jestem znany ze szczególnie przyjemnej muzyki.”

To brzydkie piękno rozciąga się na jego proces tworzenia muzyki. „To dosłownie przekracza wszystko, kiedy tworzę, właściwie jestem w tej chwili. Jestem tu teraz — mówi Broadrick. „I przewyższa cały ból, cały nadmiar duszących emocji, które odczuwałem przez całe życie. Ale tak naprawdę zacząłem to rozpoznawać dopiero, gdy dorosłem i zwolniłem, ponieważ wcześniej zawsze biegałem z nadmierną prędkością. Ciągle jestem niespokojny z ekspresją. Jestem całkowicie zanurzony w emocjach, które próbuję wyrazić i wydaje mi się, że to dla mnie koniec. I to jest integralne. Muszę tworzyć muzykę, która wydaje się, że to koniec”.

Godflesh „Like Rats”

Jesu/Sun Kil Moon – Jesu/Sun Kil Moon 2LP

Jednym z wielu projektów artysty jest Jesu. Mark Kozelek i Justin Broadrick wydają debiutancki album ich współpracy jako Jesu/Sun Kil Moon na albumie, który trwa 79 minut i zawiera gościnne wkłady Rachel Goswell, Low, Isaaca Brocka, Willa Oldhama i innych. Jedna z piosenek – »Exodus«, jest poświęcona zmarłemu synowi Nicka Cave’a.

Trafiłem na dobrą recenzję tego albumu na portalu https://rateyourmusic.com/release/album/jesu-sun-kil-moon/jesu-sun-kil-moon/

„Dla Kozelka był to jeden z pierwszych albumów, nad którymi pracował, wykorzystując swój strumień świadomościowego pisania piosenek. Dla Justina był to taki miszmasz stylów, porzucanie swoich industrialnych korzeni i po prostu dostarczanie muzyki dla mężczyzny, który lubi się włóczyć. To było tak dziwne połączenie i twórcza decyzja, że ​​nawet ja poczułem się zniechęcony tym pomysłem. Wokal Marka nie powinien w końcu pasować do instrumentacji Justina, prawda? Co dziwne… Jakoś pasują,

Kluczem do cieszenia się tym albumem jest zaakceptowanie stylu pisania piosenek Marka Kozelka . Jego piosenki są długie, znacznie częściej wypowiadane niż śpiewane i mogą być trudne do rozszyfrowania, porzucając dość bezpośrednią narrację swojego poprzedniego projektu. Jednocześnie – teksty strumienia świadomości pozwalają w pełni pokazać potencjał Marka nie tylko jako piosenkarza czy autora tekstów, ale bardziej jako prawdziwego pisarza, poety.

I jest jeszcze Justin Broadrick . Pomimo występów tutaj jako Jesu , jest całkiem jasne, że jest to znacznie bardziej solowe przedsięwzięcie Justina, co pozwala mu zaprezentować szeroką gamę stylów, z którymi pracował przez całą swoją karierę. Niektóre utwory to typowy styl inspirowany drone metalem shoegaze, podczas gdy na innych zagłębia się w produkcję elektroniczną, bawiąc się ambientem, glitchem i nie tylko. Jego instrumentalne partie bardzo się różnią, a jednak zawsze udaje im się dopasować do tonu tekstów Marka lub jego głosu.

Z tym (i ogólnym stylem i klimatem albumu) cała płyta przypomina trochę Lulu , co w żadnym wypadku nie jest inwektywą. Właściwie – kocham Lulu . Obie płyty zbudowane są na tym samym fundamencie – dwóch aktach z różnych światów, dzielących się wzajemnym szacunkiem i fascynacją, decydujących się na współpracę przy jednej płycie (w tym konkretnym przypadku na dwóch płytach), ostatecznie jednak dzielących publiczność.

Również inne elementy tego albumu były całkiem niezłe. Rachel Goswell ze Slowdive , współczesna legenda americana Bonnie „Prince” Billy , Alan Sparhawk z Low oraz Mimi Parker i Isaac Brock z Modest Mouse to nie tylko świetna gratka dla fanów, ale także ważny dodatek. Ogólnie rzecz biorąc – bardzo podobał mi się Jesu/Sun Kil Moon . Ponieważ ta płyta jest dziwna i niechlujna, z każdą powtórką robi się niesamowicie dobra. ” Autor: TacoAndrews

He’s Bad – Jesu/Sun Kil Moon