Opis
Birds of Fire – drugi album studyjny The Mahavishnu Orchestra i ostatni zrealizowany w oryginalnym składzie, nim Jean-Luc Ponty zastąpił skrzypka Jerry’ego Goodmana a Narada Michael Walden zastąpił perkusistę Billy’ego Cobhama.
Na odwrocie albumu znalazł się wiersz pt. „Revelation” autorstwa Śri Chinmoya.
„Niesamowita płyta. „Ekstatyczna” i „uduchowiona” – to przymiotniki najlepiej ja oddające. Boże mój, czego tu nie ma. Są i gitarowo – moogowe pościgi i błyskotliwe pasaże skrzypiec i nawet solówka perkusyjna. Jest osobliwe interludium, które trwa niemal tyle, ile czasu zajmuje wymówienie jego tytułu. Są piękne partie gitary akustycznej i ostre, bardzo rockowe elektryczne sola. Są zespołowe improwizacje, które mogą wciąż wpędzić w nieliche kompleksy rzesze zadowowych muzyków. I ta wszechobecna aura jakiegoś mistycyzmu, natchnienia… Coś było w powietrzu, gdy nagrywali „Birds Of Fire”. Takie płyty nie rodzą się z nicości. Podobnie musieli czuć także muzycy King Crimson nagrywając niemal równolegle „Lark’s Tongues In Aspic”, to jest mniej więcej podobny przelot, choc jednak propozycja Krimzo była bardziej dzika i nieokiełznana. To co proponują Mahavishnu Orchestra jest mimo wszystko bardziej wirtuozerskie. Ale nie ma tu popisów cyrkowych. Nikt nie epatuje tu swoją sztuką, nie szpanuje umiejętnościami (a przy takich umiejętnościach o szpanowanie nie byłoby trudno). Tu wszystko ma swoje miejsce, każdy dźwięk, każda nuta. Wydawałoby się, że to muzyka skomponowana, poukładana, zamknięta. Otóż nie – jak niesamowicie te utwory wyglądały w wersjach koncertowych! Rozbuchane do nierzadko półgodzinnych improwizacji – i to sensownych improwizacji, Mahavishnu rzadko się gubili. Tu na płycie jedynie „One Word” daje przedsmak tego, czym byli Mahavishnu Orchestra na scenie. Tam jednak była to jakby inna wersja zespołu. Żadna z nich nie była bardziej fascynująca, a przynajmniej nie ośmieliłbym się na żadną wskazać. Studio wymuszało fenomenalne zgranie, precyzję, zwartość ale jednocześnie grupa umiała nie stracić tej swoistej lekkości i wdzięku. Na żywo zespół pokazywał pazur nieokiełznanych improwizatorów hipnotyzujących publiczność niesamowitymi wersjami utworów znanych z płyt.”
Recenzja artrock.pl
Jan A.P. Kaczmarek Krzysztof Ścierański Orchetsra Of The Eight Day At The Last Gate
The Mahavishnu Orchestra with John McLaughin The Inner Mountig Flame