Opublikowano

Pink Floyd – relikty, ostanie cięcie, koncert w Knebworth.

Winyle Pink Floyd cieszą się ogromnym powodzeniem. „Żelazne tytuły” to Dark Side of The Moon czy The Wall. Chciałbym zwrócić uwagę na trzy albumy dla „psychofanów” Pink Floyd – Relics, The Final Cut oraz Live at Knebworth.

Pink Floyd – Relics

To płyta dla tych którzy uwielbiają Pink Floyd z czasów psychodelicznych. Kiedy grał z nimi jeszcze Syd Barret, kiedy stanowili inspirację dla muzyków poszukujących nowych środków wyrazu w muzyce rockowej (inpiracja dla niemieckich zespołów krautrockowych). Mamy tu słynny singiel Arnold Lane oraz utwory z pierwszych trzech płyt Pink Floyd. Wspaniała podróż w przeszłość. Do tego okładka zaprojektowana przez perkusistę Nicka Masona. Wielu słuchaczy przyzwyczajonych do tych najabrdzie popularnych płyt, może przeżyć spore zaskoczenie. Ja bardzo lubię ten okres. Niektórzy, pink-flojdowi sceptycy, wręcz są pozytywnie zaskoczeni, że tak mogło brzmieć Pink Floyd. Ale nie bez powodu Nick Mason ogrywa teraz na koncertach te stare perełki.

Pink Floyd – Arnold Lane

Pinkl Floyd – The Final Cut

Ten album ma tylu zwolenników, co przeciwników. Niektórzy uważają tą płytę za solowe dzieło Rogera Watersa. Jest to doskonałe uzupełnienie treści przekazanych przez muzyka na płycie The Wall. Temat wojny, depresji związanej ze stratą ojca na wojnie – dominuje na tym albumie. To ostani akord Pink Floyd gdzie współnie graja Roger Waters i David Gilmour. Nie ma już Ricka Wrighta. Warto jednak posłuchać tego finałowego cięcia. Dzięki tekstom, przy stonowanej muzyce, można lepiej zrozumieć przesłanie Rogera Watersa nienawidzącego polityków i i ich wojen. To bardzo mocne anty-wojenne przesłanie. Wielu miłośników muzyki ma tak krytyczne podejście do tej płyty, że jej nigdy nie słuchało.

Pink Floyd – The Final Cut

Pink Floyd – Live At Knebworth

W 2021 roku fani Pink Floyd otrzymali prezent. Starannie wydany winyl, na 180 g, 45 pm – koncert z 1990 w Knebworth. Pink Floyd w doskonałej formie, w swoich najlepszych utworach. Czego chcieć więcej? Oczywiście brakuje Rogera Watersa – ale on do dzisiaj pozostał nieugięty, zresztą chyba pozostali dwaj też nie mają ochoty na wspóracę z dawnym kolegą. Pozostaje nam wsłuchiwać się w te piękne chwile uwiecznione na winylu. Cóż to był za wspaniałe momenty. Przed każdym utworem słychać jak wspaniale reaguje publiczność na pierwsze takty każdego utworu. A mamy tu prawdziwą ucztę. Wspaniała aranżacja Money. Mój ukochany utwór z The Wall – Comfortably Numb, opowiadający o chwilach szczęśliwej błogości. Oczywiście jest też wspomnienie szalonego diamentu – Syda Baretta – w doskonałym wykonaniu Shine On You Crazy Diamond. Wszystko pieczętuję energtyczne wykonanie Run Like Hell. Słychać przyjemność współnego grania. I co najważniejsze Rick Wright w świetnej formie – miło się słucha jego popisów solowych. Wszystko to doskonale nagrane.

Pink Floyd – Comfortably Numb

Zbigniew Sadowski