Opis
Czternasty studyjny album jednego z najbardziej wpływowych brytyjskich zespołów ostatnich trzech dekad!
Przez wiele długich lat swojej działalności jako zespół Tindersticks rozciągali się i skręcali w wielu różnych kierunkach, zachowując i rozwijając mrocznie melancholijny, zdecydowanie kinowy rdzeń swojego brzmienia. Czasami eksperymenty były nieco drastyczne, jak na płycie z 2021 roku Distractions , która skłaniała się ku elektronice , a czasami zmiany były bardziej subtelne. Czternasty album zespołu, Soft Tissue, należy do tej drugiej kategorii. Na nim postanowili skupić się na wspólnym graniu jako zespół bez mnóstwa orkiestracji lub sztuczek. W tym celu jest to jeden z ich najbardziej odartych i brzmiących na żywo albumów, ale w prawdziwym stylu Tindersticks, nadal jest pięknie zaaranżowany i pełen dramatyzmu i emocji. W całym albumie są rogi, smyczki i wokale wspierające, zastosowane tu i ówdzie z delikatnymi akcentami dla maksymalnego dramatycznego wpływu. „Nancy” to dobry przykład MO zespołu, który pędzi i kołysze się na ściśle przesiąkającym groove; błagalne wokale Stuarta Staplesa służą jako punkt centralny, zanim szybkie cięcia smyczków, wybuchy rogów i błagalne wokale wspierające wskoczą, aby zapewnić zastrzyk adrenaliny. To sprawia, że słucha się tego intensywnie, jak zwykle, ale jakoś nie jest to tak męczące, jak niektóre z ich wcześniejszych prac. Być może przewaga utworów, które mają głębokie podteksty soulowe, pomaga nadać płycie tak bardzo potrzebnego kopa. Czasami brzmi to tak, jakby porwali i związali zespół Daptone, zastępując ich krok mrocznym podążaniem przez mroczne zaułki i mroczne rynsztoki. „New World” to rodzaj powolnego rozpalania, z którym Charles Bradley lub Lee Fields zrobiliby poważny siano, „Turned My Back” brzmi jak prześwietlenie dźwięku Daptone z zaskakująco podnoszącym na duchu refrenem, a „Don’t Walk, Run” sprawia wrażenie ich interpretacji Curtisa Mayfielda przepuszczonej przez Portishead . Próbowali już w przeszłości pozycji soulowych i poszło im dobrze — to zwycięska aktualizacja ich wysiłków i Staples’ głos w tego typu utworach jest zawsze fascynujący. Skupienie i koncentracja w tych utworach przenoszą się na resztę płyty, a zespół brzmi tak samo zainspirowany i inspirujący jak zawsze. Można by mocno argumentować, że utwory takie jak „Nancy” i bardzo natarczywy, bardzo namiętny „Always a Stranger” są częścią najlepszej pracy z początku kariery zespołu, kiedy zbierali mnóstwo uznania i szumu. Trudno jest utrzymać uwagę ludzi przez więcej niż kilka lat, bez względu na to, jak dobry lub interesujący jest zespół. Jeszcze trudniej jest tworzyć muzykę, która coś znaczy, zarówno dla samego zespołu, jak i dla pozostałych fanów. Tindersticks brzmią, jakby byli tutaj w pełni zaangażowani i każdy, kto nadal słucha, będzie z tego zadowolony, podobnie jak każdy, kto po prostu sprawdza ich po raz pierwszy. To zespół z katalogiem, w którym warto się zatracić, a Soft Tissue jest jednym z ich najlepszych momentów.
źródło: Allmusic